Czy zastanawiałeś się kiedyś co jest dla ciebie ważniejsze: zdobywanie szczytów czy drogi na szczyt? Poświęć chwilę na odpowiedź na to pytanie, a być może odkryjesz dlaczego nie umiesz cieszyć się ze zdobywanych sukcesów!
Jest taka inspirująca metafora związana z chodzeniem po górach. Często ją stosuję, gdy opowiadam o szczęściu, wdzięczności, celach w życiu i o tym, co ważne. Jeśli kiedykolwiek miałeś okazję się wspinać lub choćby wchodzić na szczyt, to będziesz wiedzieć o czym mówię.
Zdobywanie szczytów
Wyobraź sobie, że postanowiłeś wspiąć się na szczyt. Wybrałeś miejsce i czas. Przygotowałeś się, zabrałeś wszystkie niezbędne rzeczy, bo wiesz, że pogoda może być zmienna. Powiedziałeś nawet swoim najbliższym dokąd idziesz, uprzedziłeś ich. Spodziewasz się, że droga może być męcząca, czeka cię ostra wspinaczka, nie będzie łatwo. Będziesz odczuwać zmęczenie, będziesz musiał często robić przerwy na odpoczynek. Mimo to, jednak wiesz, że gdy już staniesz na szczycie, będziesz odczuwać wielką radość!
I gdy w końcu udaje ci się wejść na sam szczyt, rzeczywiście czeka cię wielka nagroda – widok jest niesamowity, zapiera dech w piersiach… Cieszysz się jak dziecko! Jesteś z siebie naprawdę dumny!
Ale tu nie kończy się twoja historia…
Zdobywanie kolejnych szczytów
Zastanów się, co dzieje się dalej. Czy czasem nie jest tak, że patrząc na panoramę gór od razu dostrzegasz kolejny szczyt, na który postanawiasz się wspiąć? Od razu wiesz, że ten właśnie będzie następny. I znów podejmujesz wyzwanie, wspinasz się, trudzisz się. W końcu udaje ci się wejść na szczyt i znów… od razu widzisz, który szczyt będzie twoim następnym…
Z czasem nie odczuwasz już tej pierwszej radości ze zdobycia szczytu, kiedy cieszyłeś się jak dziecko, że ci się udało. Tylko od razu biegniesz po kolejny szczyt, kolejny sukces i dziwisz się, że nie sprawia ci to radości, choć tak bardzo chciałbyś, żeby tak było….
A może twoja historia wygląda nieco inaczej…
Zmiana pogody
Może jest tak, że kiedy w końcu mimo trudów wspinaczki, udaje ci się wejść na szczyt, pogoda bardzo się zmieniła. I zamiast oglądać wspaniałą górską panoramę, trzęsiesz się z zimna i wilgoci. Ledwo widzisz koniec swojej ręki, która wyciągnięta jest przed siebie, bo mgła jest tak gęsta…. A przecież na szczycie miało być zupełnie inaczej, nie tak to sobie zaplanowałeś! Tak bardzo chciałeś osiągnąć sukces i cieszyć się tym pięknym widokiem w promieniach słońca….
Co jest dla ciebie ważniejsze: zdobywanie kolejnych szczytów, czy drogi, która do nich prowadzi?
Tak właśnie dzieje się, gdy najważniejszy jest dla nas cel, np. zdobycie szczytu, a nie sama droga, która do niego prowadzi. Tylko wtedy będziemy szczęśliwi, jeśli nauczymy cieszyć się z procesu, a nie tylko z rezultatów działania. Naucz się cieszyć się chwilą, dostrzegać całe piękno, które widzisz po drodze, akceptować swoje zmęczenie. Wtedy to nie cel będzie najważniejszy, ale właśnie droga, która do niego prowadzi. Wtedy będziesz cieszyć się nawet z mgły na szczycie, a zdobywanie kolejnych i kolejnych szczytów nie będzie dla ciebie najważniejsze. Zamiast gonić następne króliczki, które cały czas ci umykają, nauczysz się z nimi bawić. Wtedy one same do ciebie przyjdą! Zaczniesz w końcu odczuwać szczęście.
Taką radość daje właśnie uważność, bycie tu i teraz oraz umiejętność dostrzegania małych rzeczy, które są wokół nas, czyli wdzięczność!
Nie wierzysz? To może spróbuj i sam się przekonaj! A jeśli chcesz przeczytać więcej o tym jak przestać się spieszyć i włączyć tryb bycia, to zapraszam do tego artykułu.